Nie od dziś jestem koneserem peelingów do ciała, stosowałam ich już w swoim życiu tyle, że trudno byłoby mi je zliczyć ;). To chyba taki mój must have. Często robię je sama, bo te sklepowe rzadko mi się podobają- mają mało drobinek ścierających, kiepski skład, lub są po prostu zbyt drogie. Dzisiejszego bohatera dostałam w gratisie do zamówienia z firmy Eco Plant, na początku sceptycznie podeszłam do tematu - postawiłam na półce i tak sobie tam stał. Na szczęście wreszcie doczekał się na swoją kolej ( nie było czasu, aby samemu zrobić peeling, więc musiałam sięgnąć po gotowca :).
I bardzo dobrze się stało ! Peeling ma całkiem sympatyczny skład. Zawiera m.in. masło shea, olej kokosowy, oleje roślinne, za złuszczanie odpowiedzialna jest mieszanina cukru i soli. Całość ma dość sympatyczną, ale bardzo łagodną nutę zapachową- u mnie lawendową ;).
Polubiliśmy się od pierwszego użycia, pięknie złuszcza martwy naskórek, pozostawiając skórę gładką, świetlistą i miękką w dotyku. Czyli idealnie spełnia swoje zadanie, cena detaliczna produktu to ok 40zł. Troszkę drogo, ale zachęcam jest na tyle wydajny, że przy moim dość chorobliwie częstym stosowaniu wystarczy na ok 3 miesiące. Dla normalnego człowieka będzie to porcja na 6 miesięcy :). Także wychodzi ok 6,66zł na miesiąc, więc bardzo tanio, a na prawdę warto.
Do wyboru mamy 4 kompozycje zapachowe : lavender, grapefruit, rose, green tea and lime.
Ja posiadam również wersję z zieloną herbatą, rewelacyjna- świeża, rześka, idealna na letnie dni :)
Kosmetyki są polskie i pochodzą z Krakowa, co uznaję za ich dodatkową zaletę.
Podsumowując mimo, że marka dopiero zaczyna, jestem pełna nadziei, że poradzi sobie na rynku i zostanie z nami, bo byłoby mi ogromnie szkoda, gdybym musiała się z nimi rozstać. Polecam im jednak popracować nad opakowaniami, w szczególności produktów profesjonalnych. Bo wg mnie ten segment leży, peelingi jak widzicie na zdjęciach mają już nową szatę graficzną- zachęcającą i wygodną, natomiast seria profesjonalna jeszcze nie do końca, co mnie niestety trochę razi w oczy, ale kosmetyki są bardzo dobre, więc staram się tym nie przejmować, aczkolwiek wołam o reakcję i zaprojektowanie fajnych etykiet dla tak dobrych produktów.
Rytuał pielęgnacyjny zawsze kończę przy użyciu świecy do masażu, którą robię samodzielnie i bardzo lubię, zazwyczaj w wersji pomarańcza z czekoladą... mmm :) Uwielbiam.... polecam wypróbować wszystko na własnej skórze ;).
Uwaga! To UZALEŻNIAJĄCE! :)