poniedziałek, 31 marca 2014

Czas porodu oraz ból porodowy.. to powinna wiedzieć każda kobieta :)



   Ile będę rodzić? Jak długo będę przebywać na sali porodowej? Czy przedłużający się poród będzie bezpieczny dla mnie i dla mojego dziecka? 

Te i podobne pytania zadają sobie przyszłe mamy tuż przed porodem. Opowieści innych kobiet o długich godzinach w sali porodowej, a co za tym idzie długim, bolesnym porodzie, pobudzają strach przyszłej mamy. Jednak poród nie zawsze jest długi i mozolny.
Niestety, ale nie istnieje jedna regułka, która mówi przyszłym rodzicom ile będzie trwał poród ich dziecka. 

Sala porodowa jest specyficznym miejscem-tu nigdy nie można przewidzieć co za chwilę może się zdarzyć. Są porody, które są bardzo szybkie, są też takie które trwają kilka godzin. Nie ma dwóch jednakowych porodów. Każda kobieta ma swój własny biologiczny czas na zajście w ciąże jak również na urodzenie dziecka. Nikt nie jest w stanie precyzyjnie określić tego czy poród będzie długi oraz bolesny. Czas i ból porodowy zależy od wielu wyjaśnionych czynników, ale są również takie, których nauka jeszcze nie poznała. Kobiety różnie odczuwają ból porodowy. Jedne radzą sobie z nim całkiem dobrze, ból odczuwają dopiero przy rozpoczęciu się skurczy partych, inne natomiast już od momentu pojawienia się pierwszych skurczy proszą o jak najszybsze znieczulenie. Każdy ma własny próg bólowy. Warto pamiętać, że ból porodowy to ból fizjologiczny, czyli taki, który nie zwiastuje choroby. Dlatego też należy podejść do tematu bólu porodowego jak do jednego z najważniejszych czynników naturalnego porodu.



Pierwsza naczelna zasada: kiedy możemy mówić o rozpoczęciu się porodu?
 W momencie kiedy pojawiają się regularne skurcze, trwające co najmniej 30 sekund oraz powtarzające się co 10 minut, poród właśnie się rozpoczął. Nie należy więc mówić o rozpoczęciu porodu z chwilą pojawienia się skurczy przepowiadających, które mogą wystąpić nawet kilka dni przed porodem. Czas i ból porodowy zależy niestety, ale od liczby przebytych porodów ( stąd też powiedzenie, że przy kolejnym dziecku będzie o wiele lepiej).

Pierworódka to kobieta, która rodzi po raz pierwszy. Wieloródka natomiast to kobieta, która rodzi już po raz kolejny. U pierworódki pierwszy okres porodu może trwać 12-18 godzin, a jeśli jest to jej kolejny poród to czas porodu zmniejsza się do 8-12 godzin. Z zasady wieloródka rodzi szybciej niż pierworódka. Stąd też-nie sugerujmy się czasem trwania pierwszego porodu. Jeżeli nasza mama lub babcia miały szybkie, prawie bezbolesne porody, to istnieje prawdopodobieństwo, że my również taki będzie mieć. To samo dotyczy bólu porodowego, wieloródka już wie, czym jest poród, czego może się spodziewać, jaki jest rodzaj bólu. Stąd też strach jest o wiele mniejszy niż w przypadku pierwszego porodu. Nastawienie psychiczne rodzącej jest niezwykle istotne w przebiegu porodu (moim zdaniem najważniejsze!). Zauważyłam, że optymistki rodzącą szybciej, ból przeżywają ze spokojem, wiedząc, że jest to niestety element porodu. Gdy kobieta mało wie o przebiegu porodu, boi się go, zamyka się w sobie, powoduje podświadome przedłużenie porodu, a tym samym jego opóźnienie. Pozytywne nastawienie, dobre samopoczucie powoduje, że poród postępuje szybciej. 

Jeżeli co miesiąc uskarżamy się na bardzo bolesne miesiączki, to niestety istnieje ryzyko, że ból w czasie trwania porodu będzie również bardziej dokuczliwy. 

To samo tyczy się znieczulenie zewnątrzoponowego. Moje drogie-to nie jest takie proste. Znieczulenie należy podać w odpowiednim momencie trwania porodu, stąd też moja rada-nie krzyczmy już na izbie przyjęć, że chcemy znieczulenie. Spokojnie, poobserwujcie swoje ciało, swoje emocje w początkowej fazie porodu, a następnie jeżeli chcecie powiadomcie położną o chęci skorzystania ze znieczulenia. Czas podania znieczulenia jest bardzo istotny. Jeżeli kobieta otrzyma znieczulenie zbyt wcześnie, czynność skurczowa może ulec zahamowaniu bądź spowolnieniu, co z kolei spowoduje, że poród może się przedłużyć. Natomiast jeżeli kobieta otrzyma znieczulenie zbyt późno-może wydłużyć się drugi okresu porodu. Na szczęście proszę mi wierzyć-kadra medyczna wie w jakim momencie najlepiej podać znieczulenie, tak aby ulżyć rodzącej jak również zadbać o bezpieczeństwo swojego dziecka.



Jak więc zmniejszyć ból porodowy??

Uffff, na szczęście żyjemy w czasach kiedy praktycznie każdy ból można choć o odrobinę zmniejszyć. Jeszcze nie dawno nasze mamy nie miały takiego przywileju.  Ból porodowy można zmniejszyć! Służą do tego metody farmakologiczne, jak i niefarmakologiczne. Z której metody skorzystać? Z takiej, która zapewni bezpieczeństwo zarówno mamie jak i jej dziecku.

 Do metod farmakologicznych zalicza się m.in. podanie domięśniowe rodzącej leku narkotycznego, który łagodzi ból jak i założenie rodzącej znieczulenia zewnątrzoponowego. To rewelacyjne metody, które zmniejszają ból porodowy, a nie znoszą go w całości. Również warto pamiętać, że mogą wystąpić działania niepożądane jak np. zaburzenia oddychania u dziecka.

Do metody niefarmakologicznych zaliczamy wszelkie metody, które zmniejszają ból porodowy bez użycia środków fizjologicznych. Znowu sobie pozwolę na prywatę: jestem ich przeogromnym zwolennikiem! Te metody są proste w wykonaniu a ich efekty są ogromne. Prawidłowe tempo oddychania rodzącej, polewania ciała ciepłą wodą, słuchanie ulubionej muzyki, czy też relaksujący masaż zwłaszcza dolnego odcinka kręgosłupa-to wszystko naprawdę pomaga! Przy porodzie-szukajmy pozycji w której jest nam najlepiej, która pomoże uśmierzyć ból. Kręcenie biodrami albo nawet zwykły spacer często powoduje, że ból zmniejsza się. Korzystanie z wody podczas porodu powoduje, że mięśnie rozluźniają się, a co za tym idzie ból nie jest aż tak dokuczliwy. Na takiej samej zasadzie działają okłady zimne bądź gorące. Przyszła mama powinna spróbować wiele metod naturalnego łagodzenia bólu porodowego, aby znaleźć coś odpowiedniego dla siebie.

Kochane! Po wielu obserwacjach nadal uważam, że moment porodu jest najwspanialszym wydarzeniem w naszym życiu! Proszę podejdźcie do tego ze spokojem, uśmiechem, wiarą, że się uda. Dobre nastawienie psychiczne to połowa sukcesu. W chwilach, gdy już myślicie, że nie dacie rady pomyślcie o Waszym dziecku-ono mieszka jeszcze w Twoim brzuszku, ale żeby móc się z Tobą przywitać potrzebuje Mamy, która mu w tym pomoże. Pomożesz? :)





Napisała Marta - Położna :)

wtorek, 25 marca 2014

Lawendowe kule musujące :)


Z racji ciągłej pracy niestety na bloga mam odrobinę czasu mniej, ale dziś przygotowałam dla Was coś protego, szybkiego w wykonaniu i w mojej opinii dość efektywnego i umilającego kąpiel :

Musujące kule do kąpieli :)



Ja przygotowałam wersję lawendową, bo akurat miałam w domu wszystkie potrzebne składniki :)

W fazie wstępnej miałam bardzo duże wątpliwości czy aby kwas cytrynowy i soda to odpowiednie składniki do pielęgnacji skóry, ale zagłębiłam się troszeczkę w temacie kosmetycznych właściwości tych substancji i nie mam już wątpliwości, że mogę być spokojna i korzystać sobie z czystym sumieniem z kąpieli musujących :)

Na początek powiem jakie działanie ma kwas cytrynowy i soda na skórę, aby nikt nie miał już wątpliwości :

Kwas cytrynowy : 

- Zabezpiecza skórę przed działaniem wolnych rodników, które przyspieszają starzenie się skóry, minimalizuje niekorzystny wpływ zanieczyszczeń na skórę

-Ma działanie złuszczające (zawiera kwasy AHA)

- Redukuje przebarwienia, wyrównuje koloryt, rozświetla skórę

- Ma wpływ na wzmocnienie struktury naczyń krwionośnych ( kolagenu naczyń krwionośnych) 

- Wygładza zmarszczki i cienkie linie

- Stymuluje wzrost skóry właściwej i żywych warstw naskórka

Soda oczyszczona:

- Zmiękcza skórę

- Usuwa łój ze skóry ( super przy skórach trądzikowych)

- Działa przeciwzapalnie

- Oczyszcza skórę ( warto stosować do peelingów i kąpieli )

Także, jeśli ktoś miał podobne do mnie wątpliwości to spokojnie, oba składniki mają bardzo pozytywny wpływ na skórę. Możemy bezpiecznie używać kul ;)

A teraz przepis, nie będę Was tutaj oszukiwać, cały przepis zapożyczyłam sobie z serwisu ecospa, możecie tam zajrzeć i poszukać innych ;)

Tu podaję link od razu do przepisu na kule :

W swojej recepturze użyłam hydrolatu neroli, ale nie miało to raczej znaczącego wpływu na właściwości mojej kuli ;)

Proces tworzenia wyglądał tak : 



Gotowe kule :



Wczoraj wykorzystałam swoją pierwszą kulę. Jestem zadowolona z efektu : ładnie musuje, ładnie pachnie    ( o ile się lubi lawendę :) ,  skóra jest gładsza po takiej kąpieli. Minus, który niestety jest moją zasługą : zrobiłam trochę za małe kule, na całą wannę lepiej jest ulepić dużą, ale kolejnym razem będę już o tym wiedziała. Zakupię formę, by kształt był lepszy i będę pracować nad nową wersją ;)


Polecam spróbować, bardzo łatwe, a jaka satysfakcja :D
Myślę, że gdy dojdę już do "perfekcji" to będzie miły pomysł na prezent ;))

Używacie kul kąpielowych ? 
Spróbujecie ?:)

poniedziałek, 17 marca 2014

Kawowe serduszka peelingujące - domowe sposoby na cellulit cz 1. :)


Czy Twój dzień zaczyna się od kawy ? 


Jeśli odpowiedź brzmi : TAK.
Jeśli lubisz kawę..
Pokochasz również ten zabieg.


Tak jak mówiłam, będę co jakiś czas pisała o domowych sposobach walki z cellulitem. Pierwszym z nich jest regularny peeling ciała. Nie musi być to ten, o którym ja dziś napiszę. Peeling powinien spełniać swoją funkcję: ścierać martwy naskórek i poprzez masaż, drobinki, które pobudzają ukrwienie stymulować organizm do szybszego pozbywania się toksyn. 
Ale nie o tym chciałam pisać, odbiegam od tematu :)
Przedstawię wam dziś krok po kroku jak samemu zrobić peelingujące kosteczki, to naprawdę bardzo proste :)

Osobiście nie jestem zwolenniczką peelingu kawowego, ze względu na fakt, że strasznie brudzi wannę, dlatego też sceptycznie podeszłam do tego projektu, ale na szczęście efekt pozytywnie mnie zaskoczył ;)
Ta wersja jest o wiele bardziej funkcjonalna i czysta, także jeśli was również odstrasza wizja czarnej wanny to koniecznie wypróbujcie tę wersję ;).

Czego potrzebujemy :

- Kawa ( ja użyłam takiej świeżo zmielonej)


- Różowa Sól Himalajska


- Masło shea


- Nierafinowany olej kokosowy


- Foremki - papierowe/silikonowe, jakie kto lubi ;)


Wszystko mamy ? W takim razie przystępujemy do działania.

Foremki, wszelkie miseczki łyżeczki, których używamy należy zdezynfekować

1. Olej kokosowy + masło shea włożyć do miseczki i rozpuścić w kąpieli wodnej lub mikrofali.

2. Do foremek silikonowych wsypujemy sól :


3. Dodajemy kawę :


Zalewamy mieszanką oleju kokosowego i masła shea - ja proponuję zalać tylko nieco ponad tę masę, tak, by jedno serducho wystarczało na jednorazowy peeling całego ciała. Będzie to bardziej estetycznie wyglądało :)


 Serducha już prawie gotowe, wystarczy wstawić w chłodne miejsce i zaczekać kilka godzin aż odpowiednio stężeją :)

Po kilku godzinach wyjmujemy z foremek  i są już gotowe do użycia :


Teraz zabieramy się do peelingu ciała. Kosteczki rozpuszczają się gdy zaczynami nimi pocierać po skórze - gdy już całą rozprowadzimy po ciele masujemy jeszcze kilka minut- wedle uznania, by uzyskać zadowalający efekt ;). Dzięki zawartości masła shea i oleju kokosowego oprócz funkcji ścierającej peeling pozostawia naszą skórę idealnie gładką i nawilżoną, po peelingu myjemy się jedynie wodą  bez żelu, czy mydła. 

Ps. Pamiętajcie, by używać kawy nieparzonej - ta użyta nie zawiera już kofeiny - czyli nie ma działania antycellulitowego ! :)

Zrobicie sobie takie cudeńka ?:)

środa, 12 marca 2014

Ulubieniec w nawilżaniu :)





  Niestety mój profil kosmetyczny nie jest zbyt ciekawy, aż mi się czasem ciśnie na usta : " szewc bez butów chodzi", ale naprawdę, nie zawsze mam czas, by prawidłowo o swoją skórę zadbać. Niestety ona stale mi przypomina o tym swoim wyglądem. 
   Mam skórę suchą, naczyniową. Tak niestety, taka moja zmora... Dziś naczynka zostawię w spokoju, będzie jeszcze czas, dziś pora na nawilżanie i mojego osobistego mistrza w tej dziedzinie :

Hyaluron-filler

Co mówi producent ?
Eucerin® HYALURON-FILLER to krem wypełniający zmarszczki na dzień, który posiada cenne składniki aktywne: Kwas Hialuronowy i Saponinę, działającą w głębokich warstwach skóry
i wypełniającą tkankę od środka. Więcej można przeczytać na ich stronie.

Działanie :
  • natychmiast napina i wygładza skórę
  • redukuje zmarszczki w górnych i dolnych w. naskórka
  • wypełnia głębokie zmarszczki w skórze właściwej

Ponadto:
  • ma lekką konsystencję, szybko się wchłania
  • nie zatyka porów
  • chroni przed UV
  • nadaje się idealnie pod makijaż

Jaka jest moja opinia ?

Osobiście zależało mi, aby znaleźć dobry krem nawilżający dla mojej wiecznie spragnionej skóry. Kremu szukałam niemal od zawsze, zawsze coś było nie tak – za tłusty, za ciężki, powoduje powstanie zaskórników, uczula... i tak było cały czas, kilkadziesiąt kremów rocznie, na żadnym nie zatrzymałam się na dłużej. A tutaj proszę, krem dostałam do przetestowania dość przypadkowo i okazało się, że to strzał w dziesiątkę !

Po pierwsze i najważniejsze dla mnie – świetnie nawilża, co prawda dla mojej skóry to wciąż mało, ale jest już o niebo lepiej niż w przypadku innych kremów. Czasem pozwalam sobie mieszać krem na dłoni z olejkiem z dzikiej róży i wtedy efekt jest naprawdę dobry.

Po drugie – krem wchłania się ekspresowo, także jest bardzo wygodny w użyciu, w szczególności rano, kiedy zaraz za kremem nakładamy podkład.

Po trzecie – nie powoduje efektu „ tłustości”, co będzie głównie istotne przy skórach mieszanych.

Po czwarte – zapach jest prawie niewyczuwalny, mnie to bardzo cieszy ;)

Ja oceniam produkt jak najbardziej na +. Samo to, że kończę już chyba 3 opakowanie świadczy o tym, że jest to dobry krem, w przeciwnym wypadku nawet pierwsze opakowanie stało by nadal na półce i się kurzyło ;)


Jeśli chodzi o wypełnienie zmarszczek – cóż, możliwe, że gdy poziom nawilżenia skóry wzrasta, ta wydaje się być bardziej jędrna i młodsza, ale jeśli chodzi o redukcję zmarszczek nie wierzmy w kremy – to taka trochę marketingowa ściema. Jeśli chcesz zredukować zmarszczki to najlepiej udaj się do profesjonalisty, mamy mezoterapię, mamy fale radiowe, fotoodmładzanie etc, to są skuteczne metody na takie problemy, krem jest tylko dodatkiem do pielęgnacji domowej;)


A wy co polecacie do nawilżenia skóry ? :)



poniedziałek, 3 marca 2014

Wygraj z cellulitem - metody gabinetowe.





Ostatnio celem wprowadzenia w temat był mały post o tym czym jest i skąd się bierze cellulit. Dziś napiszę jakie zabiegi pomogą nam się z nim rozprawić . W tej notce napiszę o zabiegach gabinetowych, tymi domowymi, zajmę się w kolejnej :)

Wiem, że w gabinetach zabiegów jest milion, i każdy opisany jest jako ten najlepszy i najskuteczniejszy, a patrząc, czy słuchając nie wiemy, na który się zdecydować by faktycznie osiągnąć rezultat.

Po pierwsze ustalmy kryterium decydujące dla nas:
  • Czy chcemy szybkiego efektu ?
  • Długotrwałego?
  • Pomyślmy : jaki mamy budżet do dyspozycji?

Niektóre z zabiegów są droższe, inne tańsze, niektóre wymagają dość długiej serii 10 zabiegów, innych wystarczy 4-5. Wszystkie czynniki należy uwzględnić tak, abyśmy mogli przeprowadzić pełną kurację, a nie uciec po 1 zabiegu, bo nie ma natychmiastowego cudownego efektu. Spokojnie, wszystko musi chwilę potrwać :)

 Na chwilę obecną zabiegów jest jak już pisałam bardzo dużo. Jako kosmetolog mam swoje „ ulubione” moim zdaniem skuteczne, o ile pacjentka podchodzi do kuracji holistycznie ( dieta + zabiegi + ćwiczenia) na 100% zobaczy rezultaty ;).

  1. Body wrapping – Czyli aplikowanie bioaktywnych produktów głównie pochodzenia naturalnego tj: borowina, błoto lecznicze, algi, glinki na skórę, po czym drugim etapem jest zawinięcie ciała pacjenta ( lub problematycznej partii) folią / bandażami, oraz okrycie kocem termicznym. Folia działa tu na zasadzie okluzji, powoduje ucisk, który wpływa na krążenie, natomiast koc termiczny ogrzewa ciało, dzięki czemu pory skóry się otwierają, a to ułatwia wchłanianie. Zabieg stosujemy w serii ok 6 zabiegów.


  1. Drenaż limfatyczny – masaż, który usprawnia pracę układu limfatycznego, zapobiega obrzękom, oraz przyspiesza usuwanie toksyn z organizmu. Seria ok 10 zabiegów.

  1. Mezoterapia igłowa/ dermaroller - w tym zabiegu preparaty aplikujemy za pomocą igieł/ mikroigieł bezpośrednio do skóry. Preparaty wykorzystywane do zabiegu mogą być różne np. najczęściej są to mieszanki zawierające m.in.: ekstrakt z karczocha, kofeinę, krzemionkę organiczną, karnitynę...) Seria to od 4–8 zabiegów.

  1. Ultradźwięki – fala ultradźwiękowa dociera w głąb skóry i stymuluje produkcję kolagenu. Efekt widoczny jest po kilku zbiegach. Podczas zabiegu dochodzi do zmniejszenia komórek tłuszczowych, wzrostu stężenia tlenu we krwi, przyspieszenia metabolizmu komórkowego oraz redukcji obrzęków przez odparowanie wody.

  1. Krioterapia – czyli działanie bardzo niską temperaturą, która poprawia ukrwienie i dotlenia skórę. Powoduje wyszczuplenie i ujędrnienie skóry, która zwiększa gęstość kolagenu, staje się napięta i zwarta.
Nie będę opisywać językiem kosmetologa na czym dokładnie każdy zabieg polega i jakie procesy w skórze uruchamia, bo zainteresowałby się tym jedynie profesjonalista, napisałam krótko i mam nadzieję, że przejrzyście, jeśli ktoś chciałby poznać mechanizm działania zabiegu od podstaw, chętnie opiszę w wiadomości prywatnej. ;)

Jeśli chodzi o mój wybór, korzystam z zabiegów body wrapping, bo mogę je zrobić w domu i nie zajmują mi dużo czasu:). Gdybym miała wybrać 2 zabiegi najbardziej skuteczne w walce z cellulitem postawiłabym na krioterapię, oraz dermaroller, choć chętnie uzupełniłabym to właśnie owijaniem.

Pamiętajmy, że zabiegi to tylko 1/3 efektu. Połączmy 3 strefy naszego życia (dieta, sport, pielęgnacja) dla uzyskania idealnego efektu i cieszmy się pięknym ciałem ! :)

Ps. Sposoby dla tych, którzy na zabiegi gabinetowe pozwolić sobie nie mogą opiszę w kolejnym poście. Dwie pierwsze sfery (dieta, sport) natomiast dotyczą każdego, BEZ WYJĄTKÓW! :)